Forum Poezjarozrywka i zycie towarzyskie Strona Główna Poezjarozrywka i zycie towarzyskie
Krótki opis Twojego forum [ustaw w panelu administracyjnym]
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rozdział 08

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Poezjarozrywka i zycie towarzyskie Strona Główna -> Totem Klanu Tygrysa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lancelotpoeta
Administrator



Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:29, 24 Mar 2006    Temat postu: Rozdział 08

Rozdział 08 X Regiment

- Pani Kobi!!! Pani Kobi!!!! - krzyczała głośno biegnąca dziewczyna. Pot obficie wypływał spod jej napierśnika i skórzanej spódniczki, tworząc liczne strumyki na zgrabnych nogach i nagich ramionach. Spod dużego hełmu piechoty podskakującego na jej głowie i przesłaniającego dwoje czarnych, błyszczących i bardzo przejętych oczu wyglądały dwa małe czarne warkoczyki. Długi miecz piechoty wiszący u pasa wespół z piką i dużą okrągłą tarczą, które nieszczęsne dziewczę musiało targać ze sobą, raz za razem, zaplątywały się między nogi grożąc bolesnym upadkiem na ziemię.
- Pani Kobi!!! Pani Kobii!!! - zakrzyknęła jeszcze raz rozpaczliwe, jakby obawiając się, że wyzionie ducha nim przekaże wiadomość, którą jej powierzono.
Kobi odwróciła się w kierunku skąd dochodził ten głos, a na widok sunącej ku niej sterty żelastwa zawieszonego na młodym zgrabnym ciałku uśmiechnęła się.
- Co się takiego stało, Stokrotesso, że krzyczysz tak głośno???!!! Słychać cię zapewne w pałacu, pies go drapał, Imperatora. Nie wiesz o tym, że obowiązuje cię tajemnica wojskowa - rzekła prawie krztusząc się ze śmiechu.
- Pani Kobi!!! Jego Exelencja Gregorius nakazał Pani jak najszybciej się stawić w budynku Rady – z trudem łapiąc powietrze wykrztusiła z siebie Stokrotessa.
- Mówisz, że sam Gregorius ???!! W takim razie to musi być bardzo ważna sprawa, Stokrociu. A nie wiesz po co mnie tam wezwał??? –spytała Kobi, z trudem tłumiąc śmiech na widok bardzo przejętej miny swojej ulubienicy.
- Ja tam nic nie wiem, Pani Kobi. Ja jestem prosta dziewczyna. Może na jakąś wojnę nas poślą, bo ludzie mówią, że tylko patrzeć jak przyjdzie wojna – odrzekła przejętym głosem dziewczyna.
- Na wojnę mówisz, w takim razie nie pozwólmy Gregoriusowi czekać zbyt długo. Uspokój się wreszcie, bo z tego przejęcia przewrócisz się i jeszcze sobie kości połamiesz. Podaj mi mój miecz - rzekła Kobi.
W drodze to budynku Rady Stokrotessa szczegółowo opowiedziała swojej pani kapitan o sporze miedzy piekarzem Kreativusem a mistrzem cechu browarników Maniutessem na temat skuteczności futra czarnego kota przy leczeniu wstydliwych chorób i gdzie karczmarka Melanitessa ma samego Imperatora i całe imperium oryckie. Dziewczyna przez całą drogę szczebiotała opowiadając Kobi wszystkie zasłyszane plotki i ploteczki, tak, że droga od jej kwatery do budynku Rady minęła błyskawicznie.

Na widok wchodzącej do gabinetu Kobi, Georgius przerwał rozmowę ze swoim adiutantem. Obaj mężczyźni z ogromną przyjemnością przyglądali się jej zgrabnej sylwetce .
- Witaj Kobi - rzekł Gregorius - jak tam twoje podopieczne?
- Dziękuję Exelencjo, gotowe do podjęcia służby. Szkolenie zakończone i tylko brakuje im tego ostatniego szlifu, który mogą zdobyć dopiero w bitwie. Wtedy okaże się czy wyszkoliłam ich dobrze czy nie - odrzekła Kobi.
- Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Czas abyś wróciła do służby liniowej. Za zgodą króla i Rady Klanu obejmujesz dowództwo X Regimentu Tygrysów.

Kobi dech zaparło w piersiach. W głowie poczuła zupełną pustkę, w której wciąż jak echo rozbrzmiewał głos Georgiusa: "Obejmujesz X Regiment...", "Obejmujesz X Regiment...", "Obejmujesz X Regiment...",
"...X Regiment Tygrysów...". Jedyny, składający się wyłącznie z kobiet regiment w całej armii królestwa Ahanti. Wycięty prawie do ostatniego żołnierza w bitwie pod Skałami Ryczącego Diabła, staraniem Gregoriusa został odbudowany. Regiment ten cieszył się zasłużoną sławą i poważaniem, zarówno u dowódców jak i prostych wojowników. Wojownicy Tygrysów podkreślali, że mając je u swojego boku, zawsze pewni są zwycięstwa, bowiem, gdy one stoją za nimi to wstyd im się cofać, a gdy tworzą pierwsza linię to ich zgrabne tyłeczki budzą w nich taki animusz bojowy, że żaden przeciwnik nie jest w stanie im sprostać. Zgodnie z naczelną zasadą Tygrysów, że wpierw trzeba rzetelnie wypełnić obowiązek wobec klanu i króla a później cieszyć się życiem. Więc po każdej bitwie cieszono się darowanym przez bogów życiem głośno wysławiając odwagę Tygrysic z X regimentu, ich waleczność i zapalczywość w bitwie jak i po niej.

- Twoje podopieczne pojadą razem z tobą jako wzmocnienie. Oto nominacja - kontynuował Georgius, ale słowa te jakby nie dochodziły do niej - Kobi!!! Czy ty mnie słuchasz???!!!! - krzyknął.
- Tak Ekselencjo, proszę o wybaczenie, nie spodziewałam się takiego zaszczytu - odrzekła rumieniąc się Kobi.
- Za 3 dni udasz się do warowni Uruzir leżącej na pograniczu z Imperium i Księstwem Zir. Tam stacjonuje X Regiment. Wykorzystaj ten czas. Tu masz rozkazy i zlecenie do magazynów królewskich aby wyposażyć kadetki. Za dwa dni czekam na meldunek.
- Tak jest, Gregoriusie - odpowiedziała prężąc się jak struna.

Kobi nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała. Nieoczekiwany awans bardzo ją uradował, lecz rozkaz szybkiego wyjazdu do Uruzir mógł znaczyć tylko jedno. Wojna zbliżała się do granic królestwa wielkimi krokami. Wychodząc z gmachu rady ujrzała Stokrotessę stojącą w tym samym miejscu, w którym ja zostawiła.
- I jak pani kapitan???? Jedziemy na tę wojnę??? - spytała dziewczyna.
- Po pierwsze Stokrociu, już nie pani kapitan lecz regimentarz - odpowiedziała Kobi - a po drugie możesz się cieszyć. Dziś skończył się dla ciebie i innych dziewczyn okres rekrucki. Od dziś jesteście wojowniczkami X Regimentu.
- Aaaaaaaaaaaaa !!!! kochana pani kap.....to znaczy Pani Regimentarz, awansowała pani!!!... Jak się cieszę! ...Gratuluję!!! - krzyknęła uradowana Stokrotessa rzucając się Kobi na szyję.
-Oj uważaj, chodząca puszko –krzykneła Kobi- to boli!!!!!
Stokrotessa odskoczyła jak oparzona prężąc się regulaminowo i jak na komendę obie wybuchły śmiechem. Za chwilę pomaszerowały w kierunku placu ćwiczeń, na którym wciąż nieświadome swojego losu ćwiczyły pozostałe kadetki.

Wieczorem w karczmie Pod Wesołym Tygryskiem panował tłok większy niż zazwyczaj. Najliczniejszą grupę gości stanowiły młode wojowniczki z X Regimentu Tygrysów. Dumne i szczęśliwe, ubrane w nowe barwy, wznosiły toast za toastem.
- Za króla!!!!...za Radę!!!!
- Za Panią Regimentarz!!!!
- Na pohybel Imperatorowi i tym zawszonym oryckim psom!!!
- Za miłość i radość życia!!!!.
Wraz z ilością wypitego wina duch bojowy wzrastał w nich tak, iż na całym znanym i nie znanym świecie nie było armii, która mogła by przeciwstawić się tym trzydziestu rozgorączkowanym dziewczętom.
- A jak już nakopiemy orkom - krzyczała chwiejąc się Stokrotessa – jak już skopiemy tyłek imperatorowi to........................
- To co takiego, Stokrociu, co takiego?????!!! – krzyczały śmiejąc się pozostałe.
- To ... to wydamy naszą kochaną Panią Regimentarz za najprzystojniejszego Tygrysa... A ja kupię sobie taka długą balową sukienkę w jakich chodzą księżniczki, urodzę dzieci i będę bardzo szczęśliwa - odpowiedziała zadowolona ze swojej wypowiedzi Stokrotessa.
- To aż tak długo każesz mi czekać Stokortesso na tego przystojniaczka - krzyknęła Kobi - przecież to może potrwać całe wieki.
- Ależ kochana Pani Regimentarz - odpowiedziała rezolutnie Stokrotessa - jak imperator dowie się, że my idziemy na wojnę to sam wystawi swój tyłek abyśmy go kopały. Prawda dziewczyny???!!!!
Wypowiedź Stokrotessy wywołała salwę śmiechu
- A ja!!! A ja!!! –krzyczała mocno podchmielona Agusitressa – a ja też sobie kupię przystojnego faceta i wyjdę za ........
- Za śliczną długą balową sukienkę!!!!!! - zaintonowały zgodnym chórem rozbawione kadetki.
Kobi przypatrywała się tym wesołym zabawom i przekomarzaniom swoich podopiecznych. Ich wesoły nastrój i optymizm udzielał się jej coraz bardziej. Czuła, że wino coraz bardziej uderza jej do głowy, ale rozumiejąc, że być może jest to ostatni taki beztroski wieczór postanowiła poddać się temu nastrojowi. Weszła na stół i zaintonowało jedną ze znanych piosenek:

Raz pewien facet, mówię Wam
a heja hej a heja hooo
We mnie się zadurzył
Lecz milczał wciąż
Nie wiedząc wszak
A heja hej a heja hooo
do czego język służy

Że milczał trudno
choć żal słów
a heja hej a heja hooo
z tym często się stykamy
lecz czemu język
facet ów
a heja hej a heja hooo
wciąż trzymał za zębami

Pieśń ta wywołała kolejną kanonadę chichotów, śmiechu i żartobliwego utyskiwania nad nieznajomością rzeczy przez mężczyzn.
Za przykładem swojego dowódcy na stół wdrapała się Stokrotessa:
- Dziewczyny!!!! Podajcie przynajmniej dwa powody, dla których orkowie nigdy nie pokonają X Regimentu??!!!
- Mów!!! nie wiemy!!!! - rozległy się podniecone i rozbawione głosy.
- Powód pierwszy - kontynuowała Stokrotessa - oni tak śmierdzą, że można ich wyczuć na odległość i – tu Storotesa zrobiła bardzo tajemniczą minę i równie tajemniczym głosem kontynuowała – i można się przygotować do powodu drugiego.
- A jaki jest ten drugi powód???! Jaki jest??? Mów!!!- przekrzykiwały się nawzajem.
- A drugi powód jest, powiedziałabym, porażający. Bowiem, gdy już nas ujrzą to nie są w stanie utrzymać w ręku broni, bo... – Stokrotessa uśmiechając się łobuzersko, zrobiła długą teatralną przerwę w swej wypowiedzi, bacznie wodząc oczyma po wszystkich zebranych i wybuchając zaraźliwym śmiechem zakończyła swoją wypowiedź słowami - ... bo ręce mają wtedy zajęte zupełnie czym innym. Wszak dziewczyny z X regimentu to najfajniejsze tyłeczki na świecie!!!!!
Kolejna burza oklasków, gwizdów, pohukiwań potwierdziła fakt, iż publika w pełni zgadza się z ta opinią.

- A co wam tak wesoło, moje turkaweczki - zapytała zbliżająca się do ich stołu z kolejnym garncem wina Melanitessa - gdzie się wam tak spieszy??? Tu macie jak za piecem u pana Boga... i po co wam bidulki jechać gdzieś na koniec świata???
- Jak to po co???!!! – odezwała się Stokrotessa – jak to po co kochana Pani Melanitesso????
Ale widocznie ilość wypitego wina zaćmił trochę jej umysł, gdyż zaniemówiła i osunęła się na swoje miejsce nie kończąc wypowiedzi.
- No właśnie, po co???? - kontynuowała Melanitessa – czy wam tu źle???? Ciepło, czysto i dużo przystojnych facetów. Po co wam, moje turkaweczki, włóczyć się po świecie i nadstawiać swoje zgrabne tyłeczki na strzały tych parszywych orków?
- Bo my jesteśmy wojowniczkami X Regimentu - zawołała jedna z nich - bo musimy służyć królowi, radzie klanu i cieszyć się życiem, Pani Melanitesso.
- Chyba najbardziej chodzi wam o to cieszenie się życiem – powiedziała Melanitessa puszczając perskie oko.
- Taaaaaaaaakkkkkkkkkkk - zakrzyknęły zgodnym chórem i po raz kolejny tego wieczoru ściany karczmy zatrzęsły się od ich gromkiego śmiechu.
Zabawa trwała do białego rana, póki ostatnia wojowniczka, urągając imperatorowi i wszystkim wrogom królestwa, nie osunęła się pod stół.

Następne dni upłynęły Kobi w gorączce przygotowań do wyjazdu. A spraw, które powinna do tego czasu załatwić było mnóstwo. Od zafasowania odpowiedniego obuwia dla jej podopiecznych, aż po wybranie dla nich odpowiednich koni, uprzęży i uzbrojenia. Właśnie broń, którą otrzymały, krótkie miecze i lance, małe tarcze i lekkie skórzane kaftany wzbudziły u nich największy aplauz. Stokrotessa nie mogła zrozumieć, po co przez cały okres szkolenia kazano im zakładać ciężkie i niewygodne zbroje piechoty, a już do szewskiej pasji doprowadziła Kobi, gdy odrzuciła kolejny podany jej przez królewskiego zbrojmistrza hełm uzasadniając to tym, że nie jest jej w nim do twarzy. Mimo różnych problemów z jakimi się Kobi w tym czasie stykała, które najbardziej denerwowała ją to mnogość różnych papierów, które musiała podpisywać, niekompetencja i głupota królewskich urzędników. Zgodnie z planem, trzeciego dnia o świcie, trzydzieści świeżo upieczonych wojowniczek X Regimentu wraz ze swoją Regimentarz opuściło Ashantii kierując się ku Urzir, ku swojemu przeznaczeniu.

Życie w obozie toczyło się zgodnie z ustalonym porządkiem. Służby, patrole, ćwiczenia, odprawy, apele, czyszczenie ekwipunku.
Początkowa nieufność okazywana Kobi przez oficerów regimentu powoli ustępowała. Na pewno istotną sprawą było to, że Kobi swoją służbę zaczynała właśnie w tym regimencie i należała do elitarnego klubu wojowniczek, które brały udział w bitwie pod Skałą Ryczącego Diabła. Jej energia i sprawność z jaką pełniła swoje codzienne obowiązki zyskały ich aprobatę. Największym problemem, jak to ma miejsce we wszystkich armiach świata, było docieranie i wtapianie się przybyłych tu razem z nią młodych wojowniczek. Weteranki, mając za sobą wieloletnią służbę, chciały wysługiwać się nimi, lecz one wcale nie zamierzały poddać się autorytetowi swoich starszych koleżanek i zamienić się potulne kocięta. Raz za razem dochodziło na tym tle do licznych spięć i burd. Kobi choć bacznie obserwowała ten zatarg, starała się w miarę możliwości nie interweniować. Zdawała sobie doskonale sprawę, że takie tu panują zasady i od jej podopiecznych w głównej mierze zależy jak długo weteranki będą na nich jeździć jak na łysej kobyle. Przyszłość pokazała, że nie długo. A to za sprawą Stokrotessy.

Stokrotessa z Agisatrissą przechodziły przez obóz po skończonych zajęciach. Starały się uczynić to jak najbardziej niepostrzeżenie, aby nie wpaść w ręce sierżantom, które tylko czyhały na to aby znaleźć im jakieś zajęcie. Mijając ich namiot już mały odetchnąć z ulgą gdy nagle usłyszały głos sierżant Lenkodexy:
- Hej! Wy dwie, podejdźcie tu na moment
Dziewczyny na chwilę zmartwiały lecz nie widząc żadnych szans ucieczki podeszły do wzywającej ich sierżant.
- A co wy tygrysiątka tak bez przydziału szwendacie się po obozie co??? - spytała Lenkodexa.
- Meldujemy pani sierżant, że właśnie skończyłyśmy zajęcia i udajemy się do swojego namiotu aby chwilę odpocząć - odrzekła Agusitressa.
- No koniec świata, nie za dobrze wam tutaj??? – zdziwiła się Lenkodexa - jeszcze słońce na niebie a wam się śni odpoczynek. Pokażcie, sikoreczki,. swoje miecze. Sprawdzimy czy dobrze wyczyszczone i naostrzone.
Widocznie oględziny musiały wypaść dobrze albowiem po chwili miecze wylądowały z powrotem w pochwach. Lenkodexa jeszcze raz spojrzała na nie i po chwili rzekła:
- Hm, no tak, wyposażenie w granicach normy choć mogłybyście się trochę lepiej postarać. Ale skoro nie jest idealnie skoczcie do kuchni i przyniesie nam kociołek kawy.
- Ależ pani sierżant - zaprotestowała Stokrotessa - Z tego co pamiętam ze szkoły kadetów, adiutant przysługuje oficerom a nie sierżantom.
- Nie ty mnie będziesz uczyć co mi przysługuje a co nie przysługuje - warknęła wściekła Lankodexa - marsz mi natychmiast do kuchni i nie chciałabym być w waszej skórze, jeżeli za dwie zdrowaśki was tu nie zobaczę z kawą...
Cóż było robić. Chcąc nie chcąc Stokrotessa i Agusitressa odwróciły się i szybko pobiegły w kierunku kuchni. Po pewnym czasie wróciły spocone niosąc ze sobą kociołek pełen gorącej kawy.
- Pani sierżant - regulaminowo zameldowała się Stokrotessa – melduję dostarczenie kociołka kawy dla sierżantów.
- Grzeczne dziewczynki - odezwała się Lenkodexa napełniając swój kubek aromatyczną kawą - najważniejsze to dobra obsługa, prawda?? –rzekła zwracając się do swoich towarzyszek – znakomita kawa... Hmm, co za aromat.
- Była by jeszcze lepsza, pani sierżant, ale niestety Agusitressa była zbyt zestresowana i nie mogła się wysikać – z niewinna miną odparła Stokorotessa.
- Coooooo????? Naszczałyście nam do kotła??? – wykrzyknęła Lenkodexa z obrzydzeniem wypluwając kawę.
- Melduję posłusznie, że nie naszczałyśmy bo jak już powiedziałam Agusitressa była zbyt zestresowana - z rozbrajającą szczerością odparła Stokrotessa - Ale bardzo cieszymy się, ze mimo to kawa paniom smakuje.
- Ty dziwko - krzyknęła wściekła Lenkodexa rzucając się na Stokrotessę.
Za chwilę obie kobiety tarzały się po ziemi rwąc sobie włosy z głowy i sowicie obdzielając się wyzwiskami i pięściami. Odgłosy walczących kobiet przywołały w to miejsce inne wojowniczki. Próby rozdzielenia ich spaliły na panewce, a wypowiedziane przy tej okazji słowa i oskarżenia dolały oliwy do ognia. Na efekty tego nie trzeba było długo czekać. Po chwili walczyło już ze sobą kilkanaście kobiet. Nie wiadomo jak by się skończyła ta walka, gdyby nie interwencja Kobi i kilku oficerów regimenty, które nie żałując kopniaków, pięści i uderzeń pałek rozdzieliły walczące.
- Co tu się dzieje, do jasnej cholery? - zakrzyknęła wściekła Kobi – kto wszczął tę burdę???!!!
- Melduję Pani Regimentarz – odpowiedziała Lenkodexa ocierając krew z podrapanej twarzy – że to nie jest żadna burda. Ot ćwiczyłyśmy z młodymi walkę w zwarciu i trochę nas poniosło.
- Taaa, tak - potwierdziła Stokrotessa starając się zatamować cieknąca z nosa krew - to takie nadplanowe zajęcia. Pani sierżant pokazywała nam, jak mamy się zachowywać podczas bitwy, gdy dojdzie do bezpośredniego starcia.
- No, my tak sobie ćwiczyłyśmy - poparły Stokrotesse i Lenkodexe pozostałe.
Kobi jeszcze raz popatrzyła na ich podrapane twarze, pogryzione ręce, zmierzwione włosy, puchnące wargi, oczy i nosy.
- Widzę, cholera, że chyba macie za mało zajęć – odpowiedziała Kobi - tak więc od jutra dodatkowe zajęcia z taktyki walki. A teraz się rozejść!!!!!!!!. Stokortesso zameldujesz się u mnie w namiocie.
- Poczekaj, pieprzona flądro - na odchodnym jeszcze syknęła do ucha Stokrotessie Lenkodexa - jeszcze wpadniesz w moje ręce, a wtedy to twoja rodzona mamusia już cię nie rozpozna.
- Pocałuj mnie, sierżancie - odpowiedziała Stokrotessa, obdarzając Lenkodexe najsłodszym uśmiechem - ale zawsze możesz na mnie liczyć jeżeli chodzi o kawę.

Kobi długo wpatrywała się na wyprężoną i nieruchoma jak pomnik Stokrotessę. Na jej twarzy rysowała się mina niewiniątka choć w oczach igrały wesołe iskierki jak u dziecka, któremu udało się spłatać komuś psikusa.
- Nasikałaś im w tę kawę??? - spytała nagle Kobi.
- Ależ Pani Regimentarz!!!! - zaprotestowała z udanym oburzeniem Stokrotessa walcząc z opanowującą ja falą histerycznego śmiechu – jakże mogłabym coś takiego uczynić??!!! Ja tylko chciałam przeprosić sierżant Lenkodexę za to, że tak mitrężyliśmy z dostawą. Czy to jest moja wina, że Agisitressa nie mogła się wysikać a sierżant zinterpretowała to opatrznie??????
- Jeszcze jeden taki numer - ucięła Kobi - a kara cię nie minie. Cholera i co ja mam teraz z Tobą zrobić? Lenkodexa ci tego nie daruje. Chyba mianuję cię moim adiutantem, ale ostrzegam, jeszcze jedna taka awantura a rózgi posiekają ci tyłek. Zrozumiałaś??!!!
- Tak jest, Pani Regimentarz - krzyknęła z ulgą Stokrotessa - czy zrobić pani kawę??!!!
- Wynoś mi się stąd pókim dobra - wykrzyknęła Kobi - i nie pokazuj mi się na oczy przynajmniej do jutra.
Stokrotessie nie trzeba było powtarzać dwa razy.

Dzień powoli chylił się ku wieczorowi. Kobi czuła się bardzo zmęczona i senna. Właśnie skończyła pisać kolejny raport, który zamierzała jutro wysłać do Gregoriusa. Powieki same się zamykały a głowa z uporem wciąż opadała jej na piersi. Mimo, że starała się usystematyzować i przefiltrować wszystkie informacje jakie uzyskała od powracających patroli to jednak coraz trudniej było jej zmusić się do logicznego myślenia.
- Odpoczęłaby Pani – powiedziała Stokrotessa, która właśnie weszła do namiotu - jak się tak będzie pani tak przepracowywać to nie doczeka pani tej wojny, na którą nas wysłano.
- Muszę wszystkiego dopilnować, Stokrociu, sprawdzić każdą informację
- Nie mnie o tym decydować, ale myślę, że te informacje mogą trochę poczekać. Wygląda pani jak strach na wróble. Proszę zjeść kolację, napić się kawy i przespać kilka godzin - rzekła Stokrotessa bezceremonialnie odsuwając na bok zalegające na stole papiery – Bo co ja powiem panu Lancetoriksowi, gdy się mnie zapyta: "Stokrotesso jak dbałaś o moją Kobi, że tak mi zbrzydła????" No niech Pani Regimentarz sama powie co ja mam wtedy odpowiedzieć?????
- Dobrze, dobrze, nie zrzędź już – odrzekła Kobi jakby opędzała się od natrętnej muchy - postaram się ciebie usprawiedliwić w jego oczach.
- Zawsze tak jest z chłopami – niezrażona niczym Stokrotessa kontynuowała swoja wypowiedź - tylko im wojny w głowie a ty kobieto siedź jak ta Penelopessa i więdnij z tęsknoty. Gdybym była facetem to ..... ale dość tego gderania... Proszę zjeść kolację i natychmiast położyć się spać.
- Stokrociu, nie męcz mnie proszę - cicho poprosiła Kobi.
- Pani Kobi, a jak Wy się poznaliście????? – zapytała Stokrotessa.
Kobi uśmiechnęła się na do swoich myśli. W jej zmęczonych oczach rozbłysły radosne diabliki.
-Miałam wtedy 18 lat. I po szkole kadetów służyłam w X Regimencie. Lancetoriks przybył do naszego garnizonu razem z Niukotosem aby szkolić nas w sztuce walki mieczem. Musisz wiedzieć, że Niukotos był mistrzem nad mistrze, a Lancetoriks -jego najlepszym uczniem. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam coś się ze mną zaczęło dziać. Krew jak szalona pulsowała mi w żyłach, nie mogłam złapać oddechu, na przemian robiło mi się gorąco i zimno. Nie mogłam od niego oderwać oczu. Starałam się być zawsze na tych zajęciach, które on prowadził. Ale cóż, ten drań wcale na mnie nie zwracał uwagi choć robiłam wszystko aby raczył mnie zauważyć. Od urojonego zwichnięcia kostki po nieudolne machanie mieczem, który raz nawet o mały włos nie rozciął mu głowy gdy niespodziewanie wyleciał mi z ręki. Do pasji doprowadzało mnie to, że on wciąż flirtował z wszystkimi kobietami, które cały czas się do niego mizdrzyły, lecz nigdy ze mną. W końcu nie widząc innej możliwości, aby zostać zauważoną, wylałam na niego cały kocioł kawy.
- Hihihi i wtedy dopiero zwrócił na panią uwagę. – spytała rozbawiona i zarazem zdziwiona tym opowiadaniem Stokrotessa.
- Nie miał innego wyjścia, tym bardziej, Stokrociu, że jeszcze tej samej nocy poleciałam do jego namiotu aby jeszcze raz przeprosić za swoją niezdarność. I nie muszę ci chyba mówić, że nie musiałam się zbyt starać aby zostać tam do rana - powiedziała Kobi.
- Musiałby być chyba głupcem albo pedałem, aby nie przyjąć tak uroczych odwiedzin. Przecież my kobiety nigdy nie wybaczamy tego, gdy mężczyźni pomijają takie sytuacje – prawie dusząc się ze śmiechu powiedziała Stokortessa - ech, gdyby Lancetoriks już wrócił do pani to wtedy urządziłybyśmy takie weselisko, jakiego w Ashantii jeszcze nie było. A tym wszystkim pindom, które by za bardzo strzelały oczkami w jego kierunku, to ja już bym pokazała gdzie maja patrzeć...
- Kiedy wróci tego nie wiem i nie wiem nawet czy wróci – odrzekła zasypiając Kobi.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Poezjarozrywka i zycie towarzyskie Strona Główna -> Totem Klanu Tygrysa Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin